Wilk z Wall Street


"Wilk z Wall street" Martina Scorsese to coś na co czekałam, coś na co czekaliśmy wszyscy. Remake starego hitu, który staje się jeszcze większym dziełem. Połączenie wszystkich aspektów dzisiejszego kina, a do tego świetna gra aktorska. To znajdziemy w tym obrazie, a zostaje przecież jeszcze
Leonardo DiCaprio, którego można porównać do drogiego wina. Im starszy, tym lepszy ..

Jordan Belfort, młody i zamężny Amerykanin zyskuje licencje maklera i rozpoczyna pracę na dużej giełdzie, niestety nastaje kryzys i bohater szuka czegoś innego. Zatrudnia się jako broker na małej i zwykłej giełdzie. Wykorzystując swój talent do przekonywania od razu ''zabiera ją na szczyt'', uczy współpracowników jak to robić i w niedługim czasie wszyscy stają się miliarderami, a firma się rozrasta. Jordan zaczyna smakować życia bogacza, żyje rozrzutnie i wpada w nałóg narkotykowy. Żeni się po raz drugi z projektantką bielizny i rodzi mu się dziecko. Nadal zarabia, ale jego zbyt imprezowy tryb życia wzbudza zainteresowanie FBI. Miliarder postanawia przewieść pieniądze do banku w Szwajcarii, jednak przez narkotyki ''wpada'', grozi mu więzienie, musi donosić na przyjaciół, a żona go zostawia. Ostatecznie dostaje tylko 3 lata kary.
To 3 godzinne dzieło mogłoby się wydawać kiczowate i nieprawdopodobne, ale mimo kilku mankamentów można je uznać za jeden z najlepszych filmów naszych czasów.
Po pierwsze, Leonardo DiCaprio. Kto by się spodziewał, że ten nawet utalentowany chłopak z Titanica w 97 roku ,aż tak bardzo się rozwinie. Nie ulega wątpliowści, że Wilk z Wall Street jest bardzo podobny do "Wielkiego Gatsbego". Klimat, zdjęcia, nawet sam DiCaprio gra w ten sam sposób. Dlaczego ? To proste, tamten remake już zachwycił wielu widzów swoim rozmachem, ale i grą Leonarda. Producenci widzieli, że kinomaniacy chcą więcej, dlatego kolejny raz nakręcili coś z niekończącą się akcją, ale jeszcze lepsze, dłuższe, ostrzejsze. Tak jak w fabule, dostajemy coś, ale potem chcemy jeszcze więcej. Wracając do samego aktora, można pomyśleć, że ta rola została stworzona specjalnie dla niego, by mógł ukazać jak wiele potrafi. Udało mu się. DiCaprio emanuje pewnością siebie, stabilnością, spontanicznością i szaleństwem, którego jego bohater ma tak wiele. To rola była bardzo udana i nadal jestem pod wrażeniem. Liczę, że zostanie wreszcie nagrodzony na tegorocznym rozdaniu Oscarów.
Jeżeli chodzi o samą reżyserię, nie mam prawie nic do zarzucenia. W końcu już doświadczony, 71 letni reżyser takich dzieł jak np." Taksówkarz" nie mógł niczego zepsuć. Wszystko jest takie idealne, może aż za idealne? Wydaje się, że twórcy są trochę zbyt łagodni dla Jordana. Tyle razy uniknął śmierci, w normalnym świecie już dawno by umarł na zawał serca albo przedawkował. Chociaż może właśnie Belfort miał takie szczęście.
Inną udaną rolą był Donnie, czyli Jonah Hill. Jak na swój wygląd przystało doskonale zagrał przygłupa. Był bardzo naturalny, tak jak piękna Margot Robbie. Naomi oczarowuje nas w połowie filmu i tak już zostaje. Mogłoby się wydawać, że ta niezbyt znana blond aktorka będzie tylko seksownym dodatkiem, ale tak nie było. Nawet ona świetnie odegrała swoją rolę, w szczególności jeśli chodzi o to gorsze chwile.
Nie mogę nie wspomnieć o Matthew McConaugehy, który swoim epizodem dodał filmowi kolejnych punktów. Jest taki jak DiCaprio, ostatnio jeszcze lepszy. Czekam na taki filmy z nim w roli głównej.
Nie byłby to taki hit gdyby nie oczywiście muzyka, którą zajął się Howard Shore. Tu też była świetnie wpasowana i znowu jak w "Gatsbym'' dodawała klimatu i jeszcze więcej przepychu.
Akcja toczy się tu tak szybko, że nawet nie ma chwili na głębsze przemyślenia. Film jest nakręcony z ogromnym rozmachem. Mimo, że trwa 3h nie dłuży się, nie ma "napychaczy by dotrwać do 90 min", to prawdziwy obraz dzisiejszych czasów. Ciągła chęć dostawania więcej, dekada rozrywki i pięniedzy. Życie to jedna wielka impreza, albo będziesz sprytny i wzejdziesz na sam szczyt, albo lojalny i zostaniesz na dole. Tu tę część reprezentuje policjant FBI, Kyle Chandler, który cały film ściga naszego bohatera.
''Wolf of wall street'' to połączenie m.in "Kac Vegas'' i ''Gangster Squad", czyli filmów dzisiejszego kina. Nie da się ukryć, że teraz rządzą efekty, komizm i akcja. On pokazuje to w niebanalny, niekiczowaty i idealny sposób. Tego filmu  nie można przegapić.

Komentarze

Popularne posty