Wszystko wszędzie naraz - metafora życia




Tegoroczny zdobywca aż siedmiu Oscarów za najlepszy film, najlepszej aktorki pierwszoplanowej, najlepszej aktorki drugoplanowej, najlepszego aktora drugoplanowego, najlepszego reżysera, najlepszy scenariusz oryginalny oraz najlepszy montaż czyli "Wszystko wszędzie naraz" w reżyserii Dana Kwana i Daniela Scheinerta to niezaprzeczalnie oryginalny i ogromny sukces ukazujący metaforę życia.

    Film jest pełen absurdów, połączeń różnych scen, zlepków lokacji i przypadkowych osób, brzmi to dziwnie i można z tego zrobić niezły krach, ale w przypadku "Everything Everywhere All at once" udało się stworzyć rewelacyjne dzieło. Nie każdy zrozumie ten film, wiele zależy również od tego na jakim etapie życia widz się znajduje, czy czuje zagubienie i przytłoczenie rzeczywistością. Patrząc na niego okiem osoby oglądającej najczęściej seriale paradokumentalne możemy uznać go za nieudane dzieło. Jednak jest zupełnie inaczej, obecnie kiedy największe zyski przynoszą filmy akcji zapominamy, że produkcje i kino to również sztuka, sztuka filmowa - i tak należy spojrzeć na film Kwana i Scheinerta. Jak na sztukę filmową i wielką metaforę.

W ogromnym skrócie, Evelyn Wang to Azjatka w średnim wieku, która jest wiecznie podminowana ze względu na otaczające ją problemy i zadłużającą się pralnię, którą prowadzi wraz z mężem. Zmartwień dostarcza jej również dorastająca córka Joy, która namawia matkę by ta przedstawiła jej dziewczynę dziadkowi. Evelyn jednak nie chce ojca wzburzyć, bo wierzy, że już wystarczająco zawiodła go i siebie w życiu. Aż pewnego dnia bohaterka przenika do innych wszechświatów...
    Nie pamiętam kiedy widziałam równie oryginalny film, Oscar jest zasłużony choćby ze względu na liczbę rozbieżnych scen, lokacji, scenografię i kostiumy. Film ogląda się w poczuciu jakoby scenarzyści wyczerpali już wszystkie życiowe pomysły w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mimo że niektóre żarty są na dość niskim poziomie film bardzo dobrze się ogląda.

"Wszystko Wszędzie Naraz" to nurtujące nasz wszystkich pytania, ukazujące odpowiedzi w postaci kilku metafor: w rolach matki i córki chcącej żyć swoim życiem; córki, która boi przeciwstawić się despotycznemu ojcu; w postaci łagodnego męża, którego żona nie potrafi wysłuchać oraz żony, która zagubiła pośród wszystkich codziennych problemów szacunek i zrozumienie do niego.



                                 Zdjęcia, źródło: filmweb

Główna bohaterka, Evelyn (bezkonkurencyjna Michelle Yeoh) spotyka swojego męża w innych wszechświatach i dowiaduje się, że ma uratować świat. Kluczowy wątek jest dość utarty, jednak punktem zwrotnym jest to, że osobą z którą konkuruje jest jej córki alter ego..  
Evelyn przenosi się do także do wszechświatów, w których osiągnęła sukces. W filmie wypowiedzianych jest wiele znaczących dla nas fraz bowiem nagminnie zapominamy, że nie jesteśmy jedyni we wszechświecie, jesteśmy wręcz małymi nic nie znaczącymi "gówienkami"(jak to określili scenarzyści), które nie zawsze mają znaczenie więc może i problemy przez które jesteśmy nieszczęśliwi nie mają tak naprawdę znaczenia ? 

Film ukazuje również wątek różnicy pokoleń i strachu jaki doświadczamy, bo boimy się starszym od nas bliskim powiedzieć prawdę, która tak naprawdę była by powodem ogromnej ulgi dla nas samych.
W filmie to córka Evelyn próbuje "wybudzić" ją ze snu jakim jest smutna, życiowa rutyna - pomaga jej dosłownie otworzyć umysł. To połączenie to alegoria dla otwarcia siebie, na spojrzenie z lotu ptaka na własne życie. Film też pokazuje zagadnienie "słuszności" - uznawanie czegoś za słuszne jest dla strachliwych, którzy boją się iść własnym życiem, móc powiedzieć co naprawdę czują, kim są. Czy nie o tym tak naprawdę każdy z nas potajemnie myśli ?

"SŁUSZNE TO MAŁE PUDEŁKO WYMYŚLONE PRZEZ LUDZI, KTÓRZY SIĘ BOJĄ."

"- NIC NIE MA ZNACZENIA . MIŁE UCZUCIE, PRAWDA ?
JEŚLI NIC NIE MA ZNACZENIA TO CAŁY BÓL I POCZUCIE WINY, ŻE NIC NIE ROBISZ ZE SWOIM ŻYCIEM ZNIKAJĄ."

Tę złotą myśl również otrzymuje główna bohaterka od metafory wybudzenia, która pojawia się w ciele jej córki z powodu tego, że Evelyn ciągle cierpiała z powodu utraconych marzeń. Swoją córkę traktowała tak jak ona została traktowana przez swojego ojca.
Evelyn ostatecznie wybiera życie z mężem i córką pośród sterty rachunków i  problemów mimo że może wybrać każdy inny wszechświat. Jedyny minus to zakończenie filmu, które jest bardzo banalne choć ujmujące.



                                  Zdjęcia, źródło: filmweb

Nie sposób nie wspomnieć o niesamowitej historii Ke Huy Quana, który jako dziecko zagrał w serii o Indiana Jonesie i "The Goonies", poza tym miał długą przerwę od aktorstwa aż nagle w wieku 50 lat otrzymał rolę, która dała mu zasłużonego Oscara. Idealna historia na marketingowy storytelling.
Ciekawą postacią jest również gniewna urzędniczka, którą gra zawsze wyśmienita Jammie Lee Curtis. Mimo to nie jestem pewna czy akurat ta jej rola jest godna Oscara.

"Wszystko wszędzie naraz" zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie, zapewne nie każdy jest na to gotowy, ale jest to film pełen wrażeń. Montaż jest naprawdę kapitalny (zdecydowanie zasłużony Oscar!).
Ten obraz to połączenie wymyślnych rzeczywistości od wszechświata gdzie ludzie mają parówki zamiast palców do przepięknego ogrodu, gdzie bohaterka pokazuje swój kunszt sztuk walki .Z samej ciekawości warto obejrzeć.


Komentarze

Popularne posty