Powrót Jones






Powrót Jones to nic innego jak Bridget Jones 3. Chyba najbardziej wyczekiwana komedia tego roku. Sharon Maguire, która nakręciła też pierwszą część postarała się bardziej niż wszyscy się spodziewali. A może to sentyment i czar Bridget to spowodował ? Najlepiej oceńcie sami.



"Trójka" przedstawia Bridget prawie jak w poprzednich częściach. Pełna specyficznego, ale ciepłego poczucia humoru, dystansu do siebie, entuzjazmu do życia i niezdarności samotna kobieta otoczona gronem zabawnych przyjaciół. Jednak nasza nowa Bridget jest  także szczupła, zdecydowanie bardziej zadbana, przebojowa i pewna siebie. Pracuje jako wzięta producentka programu telewizyjnego. Co z tego jeśli jej przyjaciele mają coraz mniej dla niej czasu, bo sami założyli rodziny, a ona nadal nie może sobie nikogo znaleźć? Wybywa razem z koleżanką z pracy na festiwal muzyczny, gdzie spędza noc z pewnym nieznajomym. Po powrocie do domu na jej drodze znów staje Mark Darcy. Stare uczucia chwilowo odżywają. Jones jest w ciąży. Tylko kto okaże się ojcem ?



Przyznam, że do tego filmu od początku byłam nastawiona bardzo pozytywnie ze względu na to, że jestem fanką dwóch poprzednich części. No cóż. Ta nie mogła się nie udać, tzn mogła, ale i tak większość osób by tego nie zauważyła. Może najpierw zacznijmy od tego dlaczego Bridget Jones stało się takim hitem. Ta komedia romantyczna odróżniała się od innych humorem, ale również brakiem zbytniego romantyzmu i słodkości, dodatkowo nasza bohaterka zawsze przypominała bardziej prawdziwe kobiety. (Mówi się, że każda jest trochę jak Bridget.) Kiedy w telewizji leciały filmy z idealnymi i eleganckimi damami uciekającymi sprzed ołtarza to większość wracała do kin obejrzeć coś pozbawionego sztuczności. Przepełnionego śmieszną, realną, pulchną i "łajtłapowatą" trzydziestką. Większość od pierwszego wejrzenia pokochała Bridget więc ta część była jak powrót do wspomnień. Twórcy jednak dali nam coś jeszcze, nie tylko bohaterka się postarzała, ale i czasy unowocześniły. Historia jest osadzona w obecnym świecie. Era facebooka, mediów społecznościowych, politycznych żartów, Eda Sheerana  i tym samym ścieżki dźwiękowej naładowanej hitami ostatnich lat jak np "Thinking out loud" czy "still falling for you" jest tu obecna. Nie zabrakło oczywiście "All by myself".







Renee Zellweger choć wygląda trochę inaczej nie jest pozbawiona swojego dawnego uroku. Ciągle oglądamy naszą wspaniałą Bridget. Tak samo Colin Firth. Gra podobnie, jakby był Markiem Darcy. Patrick Dempsey, czyli Jack jako świeża krew również sprawdził się znakomicie. Myślę, że dodanie go do filmu nadało mu świeżości.Celowo nie porównuje go do Hugh Granta ,bo to dwie zupełnie inne role. Przy okazji dobrze, że utworzyli element dotyczący Daniela. W końcu to równie ważna postać. Wątek Eda Sheerana był również ciekawy jak i zaskakujący. Zabawne było to, że bohaterki nie wiedzą kim on naprawdę jest. Bridget cały film zastanawia się i prowadzi własne śledztwo kto jest ojcem dziecka przy czym stwarzają się coraz nowsze i zabawniejsze sytuacje. Pomagają jej jak zwykle starzy przyjaciele Jude czyli Shirley Henderson, Shazzer czyli Sally Philips i James Callin jako Tom. Nie zabrakło też genialnych ról rodziców naszej bohaterki, Gemmy Jones i Jima Broadbenta. Ich gra była tak samo dobra. Myślę, że to kolejny powód dlaczego ta część jest tak udana. Gdyby całkowicie albo po prostu bardziej zmieniono obsadę nie byłby to ten sam film, tylko zupełnie coś innego. Widzowie idąc na ich dawny ukochany obraz, widząc ten sam tytuł oczekują właśnie kolejnej części, powielenia czegoś co im się spodobało, tu to dostali. Fabuła mimo że nie jest jakaś błyskotliwa to wciąga i naprawdę jest interesująca, mimo kilku żenujących scen ( np. Bridget i Mark w pokoju na imprezie rodzinnej przy zmysłowej muzyce, co było dość absurdalne). Do końca filmu nie wiemy kto jest ojcem dziecka. Możemy też zaobserwować w tym pewne przesłanie. Jeżeli nie powiedzieli nam do ostatniej chwili to to nie ma znaczenia i faktycznie coś w tym jest. Potwierdza to finalna scena. Mimo to twórcy dali nam klarowną odpowiedź, ale chyba po prostu bali się późniejszych spekulacji.



Podsumowując, może i to film z serii "odgrzewanych kotletów", no bo nie oszukujmy się taki jest. Mimo to ma w sobie czar starego hitu, świeżość nowoczesności i sentymentalne elementy. Zaryzykuję stwierdzenie, że będzie to najlepsza komedia tego roku. Polecam.

Komentarze

Popularne posty