Hurricane: Squadron 303, czyli 303. Bitwa o Anglię



    "303. Bitwa o Anglię" to w głównej mierze brytyjska produkcja, w której występuje kilku polskich aktorów. Film jak sama nazwa wskazuje jest zarysem historii słynnego dywizjonu 303. Obraz miał premierę zaledwie dwa tygodnie temu i jest w zamyśle skierowany do oglądania go na małym ekranie, a mimo to trafił do kin i to szybciej niż premiera filmu polskiej produkcji "Dywizjon 303. Historia prawdziwa", który będziemy mogli oglądać od 31 sierpnia tego roku. Od samego początku istniał "konflikt" między filmami, które przedstawiają tę samą tematykę, Brytyjczycy chcieli koniecznie "ustrzelić się" z premierą szybciej niż Polacy, ale niestety ten pośpiech ich zgubił, ponieważ film wypadł bardzo słabo. Zwiastun był interesujący i zachęcający do obejrzenia, sam film już niestety nie zaspokoił ochoty na dobry seans, ale o tym już w dalszej części tekstu.
     Wracając do samego filmu najpierw krótko przedstawię o czym opowiada. Jak już wspominałam obraz jest przedstawieniem ogólnej historii bitwy o Anglię w 1940 roku i walczącego wtedy znanego dywizjonu numer 303. Wyszkoleni piloci Luftwaffe walczą z alianckimi samolotami RAFu. Do Wielkiej Brytanii przybywa grupa polskich pilotów z chęcią walki o zwycięstwo: Jan Zumbach, Witold Urbanowicz, Mirosław Feric i Witold "Tolo" Łokuciewski. Początkowo Brytyjczycy są nieufnie nastawieni do Polaków, jednak kiedy nasi rodacy zaczynają zwyciężać okazuje się, że dywizjon imienia Tadeusza Kościuszki jest najskuteczniejszym oddziałem powietrznym w trakcie drugiej wojny.


    Najogólniej mówiąc jest to jedna z najsłabszych pozycji jakie obejrzałam w ostatnim czasie, a jeśli chodzi o filmy o tematyce historyczno-wojennej to jest jeden z najsłabszych filmów w swojej kategorii. W tej recenzji nie będę skupiać się na ocenie przedstawienia historii, bo jest to film fabularny a mimo to najważniejsze fakty zgadzają się. Film bardzo mnie zawiódł i na pewno nie tylko mnie, większość z nas czekała na opowieść o dywizjonie 303 będącą chwałą dla naszych bohaterów, faktycznie doczekaliśmy się i jest to jedna z nielicznych zalet filmu, reszta pozostawia niestety wiele do życzenia.
     Pierwszym minusem jest fabuła filmu, a raczej jej brak. Film jest zlepkiem kilku niby połączonych ze sobą wątków, ale nic nie składa się w całość. Teoretycznie mamy głównego bohatera, którym jest Jan Zumbach, czyli Iwan Rheon, bo to jego  w filmie widzimy najczęściej. Niestety obraz prezentuje zbyt dużo wątków pobocznych, nie znamy historii bohatera ani innych postaci, widzimy tylko niewielkie urywki scen, które są przedstawieniem wspomnień bohaterów i tak naprawdę nic nie wnoszą do naszych obserwacji. Nie pozwala nam to na utożsamienie się z bohaterem. Obraz opowiada historię bitwy o Anglię i jest to jeden sposób w jaki możemy go opisać, na ekranie widzimy kilka romansów, naukę języka angielskiego przez Polaków, ich treningi oraz bankiet, ale nie tworzy to całości. Końcówka filmu to walki w powietrzu, a potem nagłe zakończenie bez jakiegokolwiek przemyślenia.



     Kolejną ogromną wadą filmu są efekty specjalne, karykaturalnie przedstawione walki w powietrzu i latające samoloty wyglądające jak pojedynek w starej grze komputerowej z powtarzającymi się scenami. Jest to ogromny mankament obrazu, w którym skupiono się przecież w główniej mierze na pojedynkach w powietrzu! Za efekty specjalne odpowiada firma Lipsync Post i albo jest to tak nieudolne wykonanie albo wszystko zostało zrealizowane w ekspresowym tempie by film jak najszybciej trafił do kin.
    Gra aktorska jest również na niskim poziomie, większość z postaci gra na miarę początkujących studentów szkoły filmowej, większość scen jest sztucznych lub żenujących. Najbardziej charakterystyczną postacią była Phyllis, czyli Stephanie Martini, jej rola dodawała odrobiny barwy filmowi. Iwan Rheon i Milo Gibson również poradzili sobie całkiem nieźle choć widać, że to nie był szczyt ich możliwości. Za to świetnie sprawdził się Marin Dorociński grający dowódcę dywizjonu 303, jego rola nie była duża, ale zagrana na wysokim poziomie. Pozostaje nam się zastanowić dlaczego aktorzy wypadli tak słabo skoro obsada nie była aż tak niszowa, "gwoździem do trumny" był polski dubbing, sztuczny i ujawniający różnice głosów postaci kiedy wysławiali się w polskim i angielskim języku. Można by to rozegrać całkiem inaczej i w inny sposób dopasować aktorów, ale taka była już decyzja twórców i tak naprawdę z dubbingiem czy bez gra aktorska była po prostu słaba.


    Kolejnym trochę odstraszającym minusem filmu jest stereotypowe przedstawienie Polaków, owszem przedstawili ich poprawnie, ale z odrobiną przesady i przerostem formy nad treścią. Nasi piloci byli pokazani oczywiście jako młodzi, mało odpowiedzialni i żądni przygód, owszem było tak, ale wyglądało to sztucznie, szczególnie mnóstwo przezroczystych butelek z wódką, które każdy z bohaterów wypijał niczym wodę.
   Produkcja ukazuje również ciągłe zadręczenia Polaków i pretensje o to jak w naszym kraju źle się dzieje, twórcy zapewne chcieli ukazać poświęcenie naszych rodaków, ale było tego zbyt dużo, po dwóch razach zrozumieliśmy ból bohaterów.
      "303. Bitwa o Anglię" miała na szczęście sporą zaletę jaką były humorystyczne momenty, wpleciony brytyjski humor ratował w pewnym sensie film. Sceny kiedy Jan tłumaczy wypowiedź brytyjskiego pilota według siebie lub sytuacja u okulisty były jednymi z lepszych momentów filmu.
      Na pierwszy rzut oka widać, że "Hurricane: Squadron 303" nakręcony przez Davida Blaira jest produkcją kręconą w ekspresowym tempie z nieprzemyślaną fabułą i jej sensem. Obraz nie jest dopracowany pod względem technicznym ani estetycznym i na nic zdadzą się tu tłumaczenia, że film miał niski budżet. Można nakręcić fantastyczny obraz z niskim budżetem. Niewątpliwie produkcja została wypromowana w oparciu o tzw. zjawisko hype, czyli wywołanie sztucznego szumu i ekscytacji związanego z daną produkcją. Może i  przyciągnęło to widzów do kin, ale myślę, że każdy teraz o wiele chętniej czeka na polską produkcję z tą samą tematyką. Według mnie film jest bardzo słaby i na pewno nie obejrzę go drugi raz.







Komentarze

Popularne posty