"Gra", "The Game

           ''Gra'' to dzieło Davida Finchera z 1997 roku.Jest to thriller sensacyjny z elementami psychologicznymi.



 

           ''The Game'' opowiada o bogatym biznesmanie Nicholasie, który ma właśnie swoje 48 urodziny.W wieku tym jego ojciec popełnił samobójstwo.Mężczyzna dostaje prezent od młodszego brata, który ma urozmaicić jego nudne życie.Jest to oferta pewnego ośrodku rozrywki, który proponuje pewną grę.Bohater przyjmuje ofertę i zostaje poddany serii testów.Wkrótce gra zaczyna się.Życie Nicholasa wywróca się do góry nogami.Jest świadkiem wielu dziwnych incydentów.Poznaje pewną kelnerką, która razem z nim stacza czoło dziwnej zabawie.Jednak okazuje się ,że ona również jest w to zamieszana, ale chce pomóc biznesmanowi.Pracuje ona w firmie, która okrada ludzi i to samo zrobiła z Nicholasem.Jednak wszystko znowu się zmienia, kiedy okazuje się,że Christine wcale nie zamierza pomóc.Bohater budzi się w trumnie w Hiszpańsko-języcznym kraju.Kiedy dociera do USa zamierza wyjaśnić całą sprawę.Nagle dowiaduję się,że było to planowane działanie, z okazji jego urodzin, które zafundował mu brat.Nicholas jednak nie wierzy i przypadkowo postrzela krewnego.Kiedy sytuacja już wydaje się beznadziejna skacze z wieżowca.Jednak uderza o ''filmową'' szybę i wielką 'puduchę', która amortyzuje upadek.Całość była zaplanowana.Brat został postrzelony ślepakami, szampan leje się do kieliszków, a Nicholas umawia się z Christine na randkę.

        Zapewne czytając ten szczegółowy opis ma się wrażenie, że 'gra' to tandetny film zawierający niepotrzebne intrygi.Jednak tak nie jest.Przyznam, że od bardzo dawna nie widziałam tak dobrego filmu.Nie nudziłam się, a kolejna minuta sprawiała, że chciałam zobaczyć następną.Pomysł bardzo ciekawy.Jest to znakomite kino trzymające w napięciu, dodatkowo posiadające niespodziewane zakończenie.

       Zacznę od akcji.Powielając, była wartka i ciekawa, bez niepotrzebnych scen.Każdy moment był kawałkiem dość dziwnej  układanki.Filmowi towarzyszył specyficzny klimat.Jednym z jego elementów, który mnie zaciekawił były sceny, którym towarzyszył dziwny 'pogłos'.Nie mam pojęcia co to dokładnie oznaczało, ale idealnie działało na emocje widza.

     Podobało mi się też to, że widz utożsamiał się z bohaterem.Mowa tu o odczuciach.Razem z Nicholasem chcieliśmy zadać ogromną ilość pytań.Co dokładnie oznacza ta gra? Kto jest zamieszany, a kto nie?Czy to było zaplanowane? Dzięki temu film trzymał nas w napięciu i po prostu wciągał.
Można to uznać też za specyficzny rodzał manipulacji.


       Myślę też, że dość dużą rolę odegrała muzyka.Jak zawsze z resztą.Idealnie dobrane wolne symfonie podczas niesamowicie szybkiej akcji wydały się podkreślać cały klimat.

        Najbardziej chciałam jednak pochwalić odtwórce głównej roli Nicholasa, Michael'a Douglas'a.Aktor wcielił się wprost znakomicie w swoją rolę.Syn niepowtarzalnego Kirka Douglasa stworzył doskonałą kreację.Najbardziej podobały mi się sceny, kiedy aktor grał bezradnego bogacza, który ma naprawdę wszystkiego dość, a najchętniej wypiłby Whisky w swoim biurze, a nie uciekał przed bandą psycholi.Micheal przedstawił to bardzo przekonująco.

       Nie zepsuł swojej roli także brat Conrad, czyli Sean Penn.Często niedoceniany.Zapewne też w tym filmie, ale to tylko dlatego, że rolę miał mniejszą.Jednak naprawdę dobry okazał się jako młodszy brat płacący za tę dziwną grę.

        Dobrą robotę wykonała też Deborah Kara Unger, jako Christine.Wspomnę też krótko o Jamesie Rebhornie, czyli przedstawicielu całej ''imprezy''.Bardzo spodobał mi się w tym filmie.

      Minusem za to jest wiele nielogicznych momentów, które nie służyły obrazowi, przez co wydawał się nieprawdopodobny.Mowa tu np. o scenie taksówce pod wodą i choćby skoku z dachu.Nie wydały się one zbyt logiczne.

       Chciałam też zwrócić uwagę na końcówkę filmu.Jest ona nieprzewidywalna.Ostatnie 5 min to naprawdę szybkie tempo.W jednej minucie wiemy to, a w drugiej okazuje się to drugie prawdą.Może ono się wydawać nieco kiczowate, tak jakby reżyser nie wiedział co zrobić z zakończeniem i zrobił wielki bałagan, a potem zostawił Happy End.Jednak z drugiej strony wydaje się to być odpowiednie i zdecydowanie nie do przewidzenia.
        To wszystko.Ogólnie jestem na tak, dlatego polecam ten film.To naprawdę dobre kino, na którym 'nie idzie się nudzić'. :)

 

Komentarze

  1. tartakxd@onet.pl31 lipca 2011 16:06

    Może być ciekawie. NN na www.tartakxd.blog.onet.pl Olla

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty