Strażnik

''Strażnik''(''The Sentinel") to film sensacyjny z 2006 roku, wyreżyserowany przez Clarka Johnsona.Jest wzbogacony w znaną i dobrą obsadę,ale i banalną fabułę.


Agent Secret Service, Pete Garrison to doświadczony ochroniarz prezydenta Stanów Zjednoczonych.Kilka lat wcześniej własnym ciałem obronił Ronalda Reagana przed zamachem.Podczas kadencji obecnego prezydenta agenci podejrzewają spisek i próbę zamachu, dodatkowo okazuje się, że jest to ktoś z wewnątrz.Rząd postanawia 'zbadać' wszystkich wykrywaczem kłamstw.Niestety Pete nie przechodzi tej próby, ale tylko ze względu dlatego, że ma romans z pierwszą damą.Zostaje oskarżony o zamach i ucieka, postanawiając samemu odkryć prawdę.Nie może mu nawet pomóc dawna przyjaciółka, nowa w jego oddziale , Jill i były przyjaciel, przez którego jest oskarżony.Mężczyzna musi oczyścić swoje nazwisko.Ostatecznie mu to się udaje i odnajduje prawdziwego ''kreta'' w białym domu.

Zerkając na obsadę można powiedzieć, że będzie to świetne kino akcji, jednak ten film jest przykładem, że to nie wystarczy.Obraz ma bardzo banalną i czasami uproszczoną fabułę, ale mimo to nie nudzi aż tak bardzo.Nie jest to niestety arcydzieło, bo reżyser nie pokazał w nim niczego nowego.Nie ma nawet rosnącego napięcia, jednak na szczęście wiele scen jest bardzo dobrych, a średnią filmu podnosi dobra gra aktorska.
Zacznę od głównego bohatera, Pete'a czyli Michaela Douglasa.Bardzo cenię tego aktora i tym razem też się nie zawiodłam, widziałam go w wielu podobnych produkcjach i mimo podobieństw ról nadal chętnie go się ogląda.Douglas potrafi zagrać twarzą, jest bardzo męski, skupiony, widać, że doświadczony, a czasami nawet bezlitosny, dlatego jak dla mnie idealnie nadaje się na czarny charakter.Tu jego rola była bardzo dobra i wcale mi nie przeszkadzało, że się zestarzał.To w końcu normalne.
Równie podobała mi się gra Kiefera Sutherlanda, czyli agenta Davida, byłego przyjaciela Garrisona.Jest on tu idealny profesjonalny, wykazał się bardzo dobrym aktorstwem i miałam wrażenie, że z każdej sceny chce wyodrębnić jak najwięcej.
Troszkę rozczarowała mnie Kim Basigner, nie pokazała tu wiele.Może jednak dlatego, że za bardzo nie miała jak.Jej rola, mimo że znacząca, nie była rozbudowana.
Podobała mi się też gra Evy Longorii, nie pochwaliła się może takim talentem jak inne postacie, ale nadrobiła urodą i wdziękiem, poza tym nie ma ona jeszcze takiego dorobku filmowego jak Douglas czy Sutherland.Jako początkująca agentka naprawdę dobrze się sprawdziła.Poza tym jest to obraz, w którym na głównym planie są mężczyźni tylko i wyłącznie.Kobiety stanowią tylko niewielki dodatek, może właśnie dlatego te postacie były takie ''drobne'' i umykające.
Podsumowując, obasada była naprawdę świetna.Jednak jak już wspominałam nie wystarczyło to by film uzyskał większą ocenę niż 7.Fabuła jest bardzo banalna, trochę oklepana, ale ciekawa.Film zaczyna się dość szybko, jednak do połowy jest nudnawy i bardzo spokojny.Sytuacja zmienia się na szczęście po 3/4 filmu, wtedy zaczyna się rozkręcać tak narawdę.No właśnie, brakuje mu rosnącego napięcia, zaskakujących wątków (bo romans nie był zaskakujący).Mimo to można powiedzieć, że nawet wciąga, bo ma bardzo dobry klimat, mimo to że monotonny.
Obraz niestety też ma wiele nielogicznych i naiwnych sytuacji i scen.Wygląda to tak jakby reżyser poszedł na łatwiznę.Brakuje mi m. in dokładnego wyjaśnienia motywu napadu, ale chyba najbardziej absurdalny jest moment kiedy Pete nagle dostaje olśnienia na tym dachu i domyśla się, że rzekomy policjant jest zamachowcem.Szybkie wybrnięcie z sytuacji.
Była jednak taka scena, która bardzo mi się spodobała.Szybka, zaskakująca i chyba jedyna, która wzbudziła jakiś dreszczyk emocji.Był to moment kiedy prezydent przemawiał w Toronto, trzeba było go przejąć, a więkoszość wiedziała już kto jest kretem.Bohaterowie nie wiedzieli komu ostatecznie mogą zaufać.Zdecydowanie najlepiej nakręcony moment.
Co do samego zakończenia filmu to dużo się nie wypowiem, PRAWIE typowo amerykańskiego zakończenia (warto dodać).PRAWIE, bo gdyby było to takie typowe to Pete leciałby już z pierwszą damą na Haiti, a tak po prostu zmienił pracę, ale z czystym nazwiskiem, szacunkiem, doświadczeniem i odzyskanym przyjacielem.
Nie jest to dobry film, nie jest to też komercja, ani ''szybka sensacja''.Może pochwalić się znakomitą obsadą, jednak sama fabuła czy akcja nie zaskakują, chyba, że czasami nudą.Jak ma się ochotę na ''prezydenckie sprawy'' można obejrzeć.

Komentarze

Popularne posty