Forrest Gump


"Forresta Gumpa'', czyli adaptacje Winstona Grooma zna chyba każdy. Jest on uznany za klasykę i film kultowy. Nic dziwnego. Dzieło Roberta Zemeckisa zdobyło aż 6 Oscarów. Jest to przede wszystkim opowieść o tym jakie życie może być nieprzewidywalne, czasami nawet bardzo trudne, ale nigdy nie wolno tracić wiary we własne siły. Dla mnie 'forrest..' to nie arcydzieło, nie zachwycił mnie tak bardzo i szczerze nie rozumiem dlaczego AŻ taki odniósł sukces.
Jest to opowieść mężczyzny z lekkim upośledzeniem umysłowym, który zwierza się kilku osobom siedząc na przystanku autobusowym.Forrest jako dziecko miał niedowład kończyn, jego IQ było za niskie by uczyć się w normalnej szkole, zawsze był gorszy.Jednak jego matka nigdy nie pozwoliła by tak myślał. Dzięki niej nie musiał iść do szkoły specjalnej. Jego jedynym przyjacielem była molestowana przez ojca dziewczynka o imieniu Jenny, w której z biegiem lat zakochał się. Dorastali razem aż bohater odkrył w sobie zdolności sportowe, szybko biegał, dlatego dostał się do drużyny footbolowej. Dzięki temu skończył studia, spotkał się z prezydentem Stanów Zjednoczonych i otrzymał wiele nagród. Potem rozpoczął służbę wojskową, gdzie również zyskał sławę, wyjechał do Wietnamu i uratował wielu ludzi. Udało mu się nawet przebiec całą Amerykę. W tym czasie Jenny próbowała spełniać swoje marzenia. Chciała zostać piosenkarką, ale nie żyła zbyt godnie, nie mogła długo zrozumieć, że Forrest to tak naprawdę najlepsze dla niej rozwiązanie prowadzące do szczęścia. Spotykali się co kilka lat. Kiedy mężczyzna skończył służbę wojskową wrócił do domu do umierającej matki. Aż pewnego dnia zjawiła się Jenny i zamieszkała z nim na pewien okres czasu. Niestety znowu odeszła i się kilka lat później Forrest dowiedział się, że ma syna. Od zawsze zakochany w swojej przyjaciółce mógł ją wreszcie poślubić. Historia kończy się śmiercią Jenny na AIDS. Bohater opiekuje się synem.
Jest to naprawdę ciekawa, wzruszająca i sprowadzająca do rozmyśleń opowieść. Warty uwagi film, pełen świetnej gry aktorskiej. Mimo to mnie osobiście aż tak nie zachwycił. Czegoś mi w nim brakowało. Niestety nie czytałam książki Grooma i będę oceniać sam scenariusz, który chyba nie jest do końca przemyślany. Film po prostu jest bardzo MAŁO prawdopodobny. Za dużo w nim tak różnych dziwnych wątków. Jest to w pewnym sensie bajka. Na szczęście bajka z morałem i dużym przesłaniem (może właśnie to zapewniło sukces tej ekranizacji). Każdy chyba zna zdanie " Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co natrafisz'' albo "Biegnij Forrest, biegnij''- prośbę Jenny. Pod tym względem można wywnioskować, że twórcy chcieli nam przekazać to, że nikt nie rodzi się mistrzem, nie musimy urodzić się bardzo inteligentni by osiągnąć sukces, nie możemy stracić wiary w siebie i zawsze powinniśmy czekać aż życie przyniesie nam coś dobrego.
Najlepszym elementem filmu jest odtwórca głównej roli, Tom Hanks, do którego nie mam nic do zarzucenia. Z Oscarem dla niego stuprocentowo się zgadzam. Przyznam, że bardzo lubię tego aktora, ale w tym filmie sprawdził się wyjątkowo dobrze. Bardzo pasował do tej roli. Nie był wcale sztuczny i naprawdę dobrze zagrał mężczyznę niezbyt inteligentnego o wielkim sercu.
Trochę gorsze odczucie odniosłam jeśli chodzi o Robin Wright  ,czyli Jenny.Jej rola trochę mnie irytowała, nie mówiąc już o tym, że niby dobra przyjaciółka, a tak naprawdę początkowo wykorzystywała Forresta. Spotykała się z nim tylko raz na kilka lat, powiedziała kilka miłych słów i wracała do swojego ''szalonego'' życia i złych partnerów. Biedny Forrest był tak w niej zakochany, że cały czas ''krzątała'' się w jego myślach i za każdym razem jej wybaczał. Pewnie właśnie ta miłość była przyczyną jego sukcesów. Wszystko robił z myślą o swojej przyjaciółce. Wracając, gra Robin niezbyt mi się podobała. Wydaje mi się, że niezbyt pasowała do roli, była czasami po prostu żałosna.
Świetnie sprawdził się za to Gary Sinise, jako porucznik  Dan. Jego postać bardzo przypadła mi do gustu.Sceny, w których grał wymagały ukazania wielu emocji i uczuć, podobnie z resztą jak Sally Field, szkoda tylko, że tak krótko widywałam ją na ekranie.
Przechodząc do innej dziedziny filmu uważam, że zasłużenie została przyznana złota stauetka za efekty specjalne, twórcy musieli się napracować, by ''ustawić'' Toma Hanksa obok Kennediego.
Plusem była też muzyka.Już na samym początku wprowadzała klimat i lekką melancholię do filmu.
Mimo tak wielu pozytywnych aspektó nadal nie nazwałabym 'Forresta ..' arcydziełem. Wspominałam już o tej fantastyce kilku zdarzeń. Jestem w stanie uwierzyć, że chłopiec o tak niskim IQ zdziała tak wiele, bo to prawda, nie zawsze wrodzona inteligencja jest miaruje nasz sukces. Jednak jeśli chodzi o połączenie tych sytuacji, m.in ukończenie collegu, świetna kariera sportowa, spotkania z tak ważnymi osobistościami, nauka ELVISA tańca, przebiegnięcie całej ameryki, walka w Wietnamie, stworzenie firmy krewetkowej i stanie się milionerem  jest już przesadą! Do końca filmu myślałam, że bohater zmyśla, bo to jednak za dużo na takiego człowieka, chyba nawet też na kogoś mądrzejszego. Właśnie dlatego m.in nie zachwycił mnie ten film. Owszem jest ciekawy i wielowątkowy, ale brakowało mi czegoś namacalnego. Nadal z resztą mam wrażenie, że to wszystko to wyobraźnia niedorozowiniętego człowieka.
"Forrest Gump'' to dobry film, nieporównywalny oczywiście do wielu 'pustych' produkcji, jednak nie określiłabym go arcydziełem.Zdania są podzielone, a ja należę do tej drugiej, mniejszej części.Mimo to oczywiście polecam, obowiązek dla każdego kinomana ( dodatkowo mile spędzony wieczór).

Komentarze

Popularne posty