Kod nieśmiertelności





Source Code z 2011 Duncona Jonesa to jeden z tych filmów Sci-Fi, które zmuszają do refleksji. Film oparty jest na świetnym, aczkolwiek wielokrotnie powielanym temacie. Mam na myśli naukowe badania alternatywnej rzeczywistości, próby odkrycia nieśmiertelności, eksperymenty genetyczne czy pytania dotyczące czym jest tak naprawdę rzeczywistość, w której żyjemy. Colter Stevens czyli Jake Gyllenhaal budzi się w pociągu obok nieznanej kobiety i odkrywa, że nie jest sobą. Dochodzi do katastrofy i bohater kolejny raz budzi się. Tym razem w kapsule. Przez monitor poznaje Carol Goodwin, kontrolerkę jego misji. Okazuje się, że jest on kapitanem wojska poległym w Afganistanie i bierze udział w eksperymencie gdzie dzięki nowoczesnej technologii na 8 minut przez katastrofą pociągu przenosi się  do ciała Coltera. Jego zadaniem jest odnalezienie bomby i sprawcy wybuchu, by ocalić Chicago przed kolejnymi zamachami.Udaje mu się w to w końcu i odżywa w alternatywnej rzeczywistości co według jego koordynatorów jest niemożliwe. Tam bowiem jest on kawałkiem człowieka, którego mózg podtrzymuje maszyna.

Produkcja jest całkiem niezła, lubię filmy z tą tematyką, bo zawsze pozostawiają coś po sobie, pokazują coś ciekawego i nieodkrytego. Po "incepcji" i "in time" szukałam czegoś więcej. Natknąwszy się na kod nieśmiertelności byłam bardzo optymistycznie nastawiona bowiem pomysł jest świetny. Samo opracowanie eksperymentu były bardzo ciekawe. Mimo wszystko film nie zachwycił. Widać, że  jest to produkcja niższej klasy i o mniejszym budżecie ( prawie wszystkie sceny nakręcone były w pociągu), nie byłoby nic w tym złego gdyby nie to, że akcja się powiela i nie wnosi niczego nowego. Obraz jest dynamiczny, odznacza się szybkim tempem, ale nie jest jedną z perełek gatunku. Początek filmu najbardziej wciąga, w środku zaczyna się trochę "lanie wody". Bohater wraca ciągle i ciągle do ciała Coltera i zamiast naprawdę coś zrobić traci czas na nieistotne rzeczy, np siłowanie się z drzwiami itd. Można by skrócić te powroty o połowę, szybciej by znalazł zamachowca a film by nie usypiał w samym środku, kiedy powinniśmy być "wciśnięci w fotel". Twórcy też się trochę zamotali w swojej idei. Najpierw dowiadujemy się, że tej rzeczywistości nie da się zmienić, Colter nie uratuje Christiny ani innych bohaterów, na nic zda się zabicie zamachowca. Mimo to nadzorujący misję polecają mu znaleźć broń, wtedy właśnie traci czas na otwarcie drzwi a finalnie i tak jest ona nieprzydatna. Ciekawe jest to, że bohater sam dochodzi do tego, że rzeczywistość może jednak zmienić. Wysiada z Christiną z pociągu i mają swój happy end. Wysyła wcześniej Carol wiadomość z kodem, który pozwoli jej przypomnieć co się wydarzyło. Do wybuchu nie dochodzi, można powiedzieć, że Stevens zmienia rzeczywistość.Jednak w tej poprzedniej nadal leży martwy bez nóg i rąk. Pytań rodzi się kilka. Czy powstała jedna rzeczywistość, a Kapitan będzie już żył w ciele Stevensa, skoro on sam nie żyje. Czy to alternatywna forma życia i każdy powrót do pociągu stwarzał alternatywne rzeczywistości. Czy nakładały się one na siebie ? Czy każda kolejna kasowała poprzednią ? Film pozostawia po sobie kilka wątpliwości. Można powiedzieć, że kończy się tradycyjnie po amerykańsku. Jednak według mnie nic dobrego się tam nie wydarzyło, kapitan nadal nie żyje, został odłączony od aparatury. A jego życie w ciele Coltera? Myślę, że tak naprawdę jest nierealne, to kompletnie inna rzeczywistość, która tworzona jest przez wyobraźnię. Ta, w której cokolwiek się liczy jest tragiczna. Według mnie teoria jednej alternatywnej rzeczywistości kasującej pozostałe jest odpowiedzią na nurtujące nas pytania. Oczywiście możliwość interpretacji jest dowolna.

Jeśli chodzi o grę aktorką nie mam żadnych uwag, znany nam Jake Gyllenhaal sprawdził się dobrze jak pokazał to już w Donnie Darko, swoją drogą filmie o podobnej tematyce.

Kod nieśmiertelności jest idealny dla osób szukających rozrywki ze szczyptą fantastyki i nauki. Jest to lekki film mimo że opowiada o eksperymencie przenoszenia kodu genetycznego. Nie wnosi niczego nowego, ale na wieczór może być.

Komentarze

Popularne posty