"Arszenik i stare koronki"

Hej :)

       Jestem wielką fanką starych filmów i dlatego dziś dam recenzję przedwojennego obrazu filmowego.Następną recenzją napiszę dla filmu pt:"Requiem dla snu" na kogoś  prośbę.  
        "Arszenik i stare koronki'' to film Franka Capra nakręcony w 1944 roku  z legendą dawnego kina Cary Grantem w roli głównej.Jest stworzony w bajkowym stylu i można go nazwać raczej jako film ''teatralny''.Powyższy plakat jest skoloryzowany.
         Obraz opowiada historię krytyka Mortimera ,który ma właśnie wybrać się podróż poślubną.Mieszka on ze swoimi dwoma starszymi i uroczymi  cioteczkami oraz bratem ,który stracił zmysły i myśli ,że jest osobą znaną z historii Ameryki.W chwilę przed wyjazdem odkrywa ,że krewne nie są do końca zdrowa psychiczne ,gdyż zabiją starszych panów ,myśląć ,że ukracają im cierpienia.Zdezorientowany bratanek musi ochronić ciotki przed policją ,ale wszystko utrudnia pojawienie się po latach  drugiego brata Mortimera  ze wspólnikiem ,jak się okazuję on też morduje ludzi .Mężczyzna pewny ,że jego też czeka stracenie zdrowia psychicznego dowiaduje się ,że jednak nie jest prawdziwym krewnym ,a synem kucharki.Szczęśliwy ,wybiega do ukochanej :].
          Z tego względu ,że takie filmy to dla mnie pyszny deser uważam ,że to udane dzieło.Jak łatwo zauważyć kiedyś ludzie mieli inne poczucie humoru.Może się ono z początku wydać prostackie ,ale jest o wiele trudniejsze do stworzenia niż dzisiejsze.
          Największą zaletą tego filmu jest chyba kreacja uzdolnionego Cary Granta.Co prawda kiedyś każdy aktor śpiewał ,tańczył ,był wszechstronny ,ale jego beztroskość w tym filmie mnie szczegółnie zachwyciła.Zauważmy ,że postać Mortimiera jako pana młodego ma być energiczna.Dodatkowo bohater dowiaduje się o prawdzie jego rzekomej rodziny.Grant wykazał się tu komediowym talentem ,ale i 'dramatycznym' ,bo przecież wcale nie śmiał się z nieszczęścia cioteczek.
          Kolejną zaletą była baśniowa atmofera ,która występowała podczas scen Granta z uroczą  Priscillą Lane.Wszystko było idealnie dopasowane.
         Podobała mi się także postać brata Jonathana ,w którą wcielił się Raymond Massey.Aktor miał doskonały 'wzrok' ,który budził dreszcze ,co było idealne do tej roli.
          Ciekawe też było ułożenie scen i spryt reżysera.Mówię tu o tym otwieraniu skrzyni i wynoszenie ciała z niej.Montaż był tak dobrze zrobiony ,że nawet nie zauważyliśmy ,że nie dostrzegliśmy ciała.
           Wadą za to było jak dla mnie stateczność filmu.Chodzi mi o sceny w studiu.Nawet nie wiem jak by się mogli postarać to i tak to można zauważyć.Film nadaje się jako sztuka i nie wiem czy scenariusz był używany w teatrze ,ale zdecydowanie byłby lepszy gdyby nakręcono go w naturalny sposób.
      To chyba wszytsko ,może nie widzę więcej wad ,bo nie patrzę na film całkowicie obiektywnie ,a to nie jest zaleta dobrego krytyka ,ale popracuję nad tym :)

   

Komentarze

Popularne posty